środa, 19 września 2012
Rozdział 2.
Obudził mnie powiew wiatru. Podniosłam się do góry. Gdzie ja jestem? Okazało się, że wczoraj zasnęliśmy razem z EunHyuk'iem w fotelach. Jakoś nie zauważyłam kiedy usnęłam... Rozmowa nam się kleiła, co chwila wybuchaliśmy śmiechem. Ten wieczór był naprawdę pożytecznie spędzony.
Chłopak uroczo zachrapał. Pomyślałam, że miło by było, gdybym go obudziła. Potrząsnęłam wokalistą.
- Hyukjae. Wstawaj!
- Ahmnom.. - Mlasnął i przewrócił się na drugi bok.
- Na prawdę macie problemy ze wstawaniem... - Mruknęłam pod nosem. - No nic. To pójdę do siebie. - Wstałam. Nagle chłopak chwycił mnie za nadgarstek.
- Poczekaj chwilę. Już wstaję. Tylko nie zostawiaj mnie samego, bo znowu zasnę.
- No to dalej. Ruszaj się.
- Iseul?
- Co?
- Zaniesiesz mnie?
- CO?! Chyba sobie żartujesz! Wstawaj! - Pociągnęłam ręką. Chłopak walnął tyłkiem o kafelki. Cicho zajęczał i wstał masując się po ekhm.... po miejscu, gdzie kończy się szlachetna nazwa plecy. Spojrzał na mnie zły.
- Dlaczego to zrobiłaś?
- Bo nie chciałeś wstać. Chodźmy już. Jestem głodna.
- Pójdźmy razem na śniadanie! Ale najpierw może sprawdzimy co u HeeChul'a?
- Dobrze. - Kiwnęłam głową.
Zeszliśmy na piętro niżej. Pokój 1470. Stanęłam za tancerzem.
- Wejdź. - Machnął za mną ręką. Nikogo nie było... - Hmm... Gdzie oni mogą być?
- Może poszli zmienić opatrunek? Wczoraj bandaż powoli przemakał.
- Racja! W takim razie chodźmy sami. - Uśmiechnął się.
- Co zamierzasz zamówić?
- Nie zastanawiałam się nad tym.
- Mogę ja coś dla ciebie wziąć?
- Powinnam ci zaufać? - Podejrzliwie spojrzałam na EunHyuk'a i usiadłam naprzeciwko niego.
- Możesz mi zaufać!
- W takim razie.. - Podekscytowany chłopak chwycił za menu.
Wyszłam z restauracji przepełniona. Czułam jakby mój brzuch miał zaraz zacząć szurać się po podłodze. Hyukjae nie miał umiaru.
- Co będziesz teraz robić?
- Sama nie wiem...
- To może do nas wpadniesz? Właściwie to też nie mamy za wiele do roboty...
- Okay! - Ucieszyłam się. Może to się wydawać dziwne, że chodzę tak za praktycznie obcymi chłopakami, ale ja już taka jestem. Każdemu bezgranicznie ufam. Poza tym, wolę posiedzieć z nimi i zyskać wspomnienia, niż sama kisić się w swoim apartamencie. Tym sposobem znów znalazł się w pokoju piętro niżej. Usiedliśmy z wokalistą na tapczanie i włączyliśmy TV.
Minęły trzy godziny. Za HeeChul'em i SiWon'em nie było ni śladu.
- Czy tylko ja mam takie coś, że zaczynam się niepokoić?
- Hmm.. Mi też wydaje się to podejrzane. - Odparłam niepewna. - Powinniśmy ich poszukać?
- Masz rację. Chodźmy!- Wstaliśmy i udaliśmy się do gabinetu lekarskiego. W środku nikogo nie było. - Gdzie oni mogą być...?
- Może do nich zadzwonisz?
- Nikt nie odbiera...
- Rozdzielmy się. ja sprawdzę górę, a ty dół.
- Okey. - Pobiegłam do windy. Serce powoli przyspieszało rytmu. Zastanawiałam się co im powiem, jak już się znajdziemy. Wjechałam na przedostatnie piętro. Przebiegłam przez cały, długi korytarz. Nikogo na nim nie zastałam. Dotarłam na dach. Nadal cicho. Kiedy zrezygnowana schodziłam ze chodów natknęłam się na Hyukjae.
- Mam pomysł. Chodźmy do recepcji. Musieli oddać klucze! - Zabłysnął chłopak.
- Racja! Że sama o tym nie pomyślałam. - Doszliśmy na dół. Kobieta za ladą przekazała nam, że po bruneta przyjechała karetka.
- Że co?! Dlaczego?
- Przykro mi, ale nie znam szczegółów. Mogę wam podać adres szpitala.
- Tak, poprosimy. - Dostaliśmy zwitek papieru. - Chodź. Pojedziesz ze mną. - Chłopak zaciągnął mnie do samochodu. Szczerze? Nie chciałam tam jechać, ale jednocześnie martwiłam się o zdrowie HeeChul'a. Szybko wystukał coś w GPS'ie i ruszyliśmy. Przez całą drogę nie mogłam się na niczym skupić. Byłam strasznie rozkojarzona. O co chodzi?
Byliśmy pod budynkiem. Nie chciałam wysiąść. Bałam się tego, co mogę zobaczyć i jednocześnie obawiałam się reakcji dwójki na mój widok. Wnioskując po wczorajszym zachowaniu nie będą szczęśliwi kiedy mnie ujrzą.
- No chodź! Daj spokój Iseul! - Szarpał się ze mną EunHyuk. Jednak nie dawałam za wygraną i opierałam się do samej recepcji. Później szłam mimo woli. Zostaliśmy skierowani do pokoju na parterze. Hyukjae bojąc się, że zwieję, wepchnął mnie pierwszą do środka. Chulie leżał w łóżku, całą głowę miał oplątaną w bandażu. SiWon siedział zgarbiony na drewnianym krześle. Blondyn wszedł za mną i zamarł na chwilę. Zostaliśmy niezauważeni. EunHyuk podszedł do łóżka. HeeChul chyba spał. Umięśniony chłopak wydawał się płakać.
- Ej... Co się stało..? - Zachrypniętym głosem zaczął dociekać Hyukjae. SiWon pokręcił przecząco głową i powoli podniósł się z krzesła.
- Miał nagły atak... Z resztą wiesz, jak to on... Jego głowa tego nie wytrzymała... Ja... Nie wiedziałem co robić. Wezwałem pomoc i lada moment nas tu zawieźli. Nic nie widziałem. Chciałem być ślepy. Wszystko... Było we krwi... - Jego ręce drżały. Skrępowana pilne wsłuchiwałam się w słowa kolegi. Co kilka chwil przeszywały mnie dreszcze. Aż tak źle? Co się dzieje z HeeChul'em? Lepiej, żeby to się już skończyło.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz