czwartek, 27 września 2012

Rozdział 11.


Wstałam na równe nogi. Przyspieszony oddech. Lęk. "To był tylko sen..." tłumaczyłam sobie w myślach to wydarzenie. Spojrzałam na rzucone w kąt ubrania.
- Teraz pamiętam... - Powiedziałam sama do siebie przypominając sobie wczorajsze wyjście do kina z HeeChul'em. Nie chciałam tego wspominać więc szybko ubrałam się i wyszłam na śniadanie starając się nie spotkać żadnego z chłopaków. Nie potrafiłabym spojrzeć w oczy EunHyuk'owi.
 Usiadłam przy stoliku w kącie. Te wakacje robią się coraz gorsze. Coraz cięższe do zniesienia...Chciałam już wracać, ale pomyślałam o ojcu... Nie mogę tak po prostu przyjechać do domu... To był prezent, a tacie może być przykro, jeśli go nie wykorzystam. Aish, same problemy z tym wyjazdem... Przyszli do restauracji. Siedziałam jak na szpilkach. Przyniesiono mi zamówienie. Jadłam jak najszybciej, żeby tylko móc stamtąd uciec. Chulie mnie zauważył. Idzie w moją stronę. Nieee!!
- Hej! Jak się czujesz? - Zawołał już z daleka.
- Od kiedy cię to obchodzi?
- No wiesz?! - Zatrzymał się na chwilkę, po czym kontynuował. - Chodźmy gdzieś dzisiaj. Co ty na to?
- Dzisiaj jestem zajęta. - Hyukjae pilnie nas obserwował.
- No prooooszę...! Daj się wyciągnąć. - Nalegał stanowczo.
- Nie jestem ci już niczego winna. Nie mam ochoty dziś nigdzie wychodzić więc odejdź.
- Iseul! Dlaczego taka jesteś?! - Uderzył pięściami na stół. Wszyscy się na nas spojrzeli.
- Jaka jestem?! - Gwałtownie wstałam. - Spójrz na siebie!
- Na siebie?! To ty jesteś oschła!
- Skoro przyszedłeś tylko to mi powiedzieć, możesz odejść. Zdaje się, że już skończyłeś.
- Przestań! - Zaczął wariować.
- Ty na mnie naskoczyłeś.
- Nie naskoczyłem! Chciałem tylko zapytać, czy chcesz miło spędzić ze mną czas...
- Czas spędzony z tobą nigdy nie będzie sprawiał mi przyjemności.
- Znów to robisz!
- To po prostu odejdź! Jak coś ci nie pasuje, to po co w ogóle do mnie podchodzisz?
- No bo...! - Zaciął się. Nie dokończył, odwrócił się i wyszedł. Byłam tak zdenerwowana, że ręce mi się trzęsły. Gdy HeeChul zniknął z pola widzenia podbiegł do mnie EunHyuk.
- Wszystko gra? Iseul... Cała dygoczesz...
- Wiem. Trzymaj mnie, bo zaraz go dogonię i znów go walnę.
- Starczy mu jak na jeden tydzień. Poza tym znów narazisz się na wyrzuty sumienia.
- Więc co mam robić? - Błagalnie jęknęłam prosząc o radę przyjaciela.
- Na razie to zostaw. A nie mówiłem? Nie można kogoś tak po prostu przestać kochać...
- O czym ty mówisz? Przecież ja nic nie zrobiłam.
- Jak to nie? Im dłużej będziesz się opierać HeeChul'owi, tym bardziej będzie na ciebie napierał. Możesz mi wierzyć. Znam go bardzo dobrze.
- Wierzę ci, ale co ja mam w takim razie zrobić? Dać mu się? Wtedy wszystko pójdzie na marne.
- Ignoruj go i spędzaj ze mną więcej czasu... - Spojrzał w ziemię.
- Ej! Teraz to robisz dla własnych korzyści! On będzie zazdrosny... Więc po prostu ignorancja. Dziękuję! - Ukłoniłam się i pobiegłam do siebie. Postanowiłam wcielić w życie pierwszą połowę planu. Przy najbliższej okazji... Wezmę sprawę w swoje ręce.
____________________________________________________
Nie mam weny TT_TT muszę popracować nad kolejnym rozdziałem >< biologia wysysa ze mnie WSZYSTKO :C

1 komentarz:

  1. awantura na stołówce ^_^ pisz szybko.. WEEEEEEENYYYYY! WEEEEEEEEENYYYYYYYY!!!! <3

    OdpowiedzUsuń