Chciałam umrzeć. W tej chwili. Teraz. Już. Dajcie mi coś. Cokolwiek. Byleby pozbyć się tak bezużytecznej duszy jak moja. Tylko zawadzam. Droga wolna.
Zabijcie mnie.
Proszę...
Czułam się jak temperówka. Używa się mnie tylko wtedy, kiedy jest konieczna potrzeba. Całą resztę swojego życia grzecznie czekam na półce aż się ktoś mną zainteresuje.
Chwyciłam butelkę wódki. Wyszłam na dach. Doskonale wiedziałam jak może się to skończyć. Ale o to mi właśnie chodziło. Wymknęłam się cicho, niezauważona. Usiadłam na podłodze. Zimno... Wzięła pierwsze pięć łyków. Zakręciło mi się w głowie. Mocne... Kolejne siedem łyków. Wstałam, zakiwałam się, ale w ostateczności utrzymałam równowagę. Kolejne trzy łyki. Chwiejnym krokiem podeszłam do balustrady. Mocno chwyciłam się poręczy. Osiem łyków. Już trochę za dużo. Czyli działa. Więcej. Więcej... Wychyliłam się do przodu. Szklany przedmiot wyślizgnął mi się z ręki. Widziałam jak rozpryskuje się na chodniku na milion błyszczących kawałków. Żadna strata. I tak w środku nic już nie było. Zwiesiłam ręce w dół. Ktoś trzasnął drzwiami z tyłu.
- HeeChul? Jeśli to ty, to nie chcę cię widzieć... - Odepchnęłam się nogami najmocniej jak tylko mogłam. Leciałam w dół, i w dół... Ktoś krzyczał...To tylko sen? Błagam... Chcę się już obudzić.
Światło zgasło.
Co za skurwiel zabrał światło?
Przyznać się!!!
- Gdzie ja do cholery jestem? - Wyciągnęłam dłoń ku górze. Cała sina... Druga w bandażach... Czyli jednak przeżyłam? Co za nieudacznik... Nawet porządnie się zabić nie potrafię...
- Obudziłaś się? - Usłyszałam przejęty, drżący głos EunHyuk'a.
- Co ty tu robisz?
- Nie pamiętasz? To nie HeeChul wszedł wtedy na dach... Tylko ja... Przepraszam...
- I tak bym skoczyła. - Przeniosłam wzrok na sufit.
- Dlaczego?! - Wstał.
- Ponieważ usłyszałam fałszywe słowa miłości z ust osoby, którą darzę uczuciem...
- Iseul! - Wtulił się do mnie. - To nie powód, żeby tak bezmyślnie... - Ciężko oddychał. - Nie pomyślałaś o mnie? Że nie przeżyję bez ciebie?
- Bez przesady...
- Przestań! Może to i dziwne, ale przez te dwa tygodnie... Tak bardzo się z tobą zżyłem...
- Może i masz rację... Ale zostało półtora miesiąca. Po tym, znikniemy ze swojego życia. Na zawsze...
- Wcale tak nie musi być! - Mówił już przez łzy. - Możemy się widywać! Albo dzwonić! Kiedyś... Możesz nas też odwiedzić. - Kiwał głową przygryzając przy tym wargi. - Tylko oddychaj. Dopóki będziesz żyła, będę mógł spać spokojnie.
- Nie przejmuj się mną. Teraz czy za siedemdziesiąt lat... I tak umrę. Pytanie kto będzie pierwszy? Ostatnia osoba będzie miała najgorzej...
- Błagam... Nie umieraj teraz... - Uśmiechnęłam się.
- Przemyślę to.
- W takim razie nie pozostawiasz mi wyboru. Od dzisiaj będę obok ciebie cały czas. Nie zdołasz się ode mnie odgonić.
- Zobaczymy. Prawdopodobnie to ty pierwszy odpadniesz... - Nabijałam się. Zachciało mi się pić. Podparłam się dwoma rękoma i usiadłam. Łokcie bolały mnie tylko trochę. Jak to możliwe, że po spadnięciu z takiej wysokości nic mi nie jest? Doprawdy... Nieudacznik ze mnie...
EunHyuk postanowił zabrać mnie na spacer. Chciał jeszcze coś zabrać ze swojego pokoju. Weszliśmy do apartamentu 1470. Usiadłam na łóżku i czekałam na wokalistę. Nagle do środka wszedł HeeChul. Odwróciłam od niego wzrok. Został totalnie zignorowany. Zastanawiało mnie, czy wiedział... Spojrzałam na Hyukjae. Napisałam mu SMS.
- Bez przesady...
- Przestań! Może to i dziwne, ale przez te dwa tygodnie... Tak bardzo się z tobą zżyłem...
- Może i masz rację... Ale zostało półtora miesiąca. Po tym, znikniemy ze swojego życia. Na zawsze...
- Wcale tak nie musi być! - Mówił już przez łzy. - Możemy się widywać! Albo dzwonić! Kiedyś... Możesz nas też odwiedzić. - Kiwał głową przygryzając przy tym wargi. - Tylko oddychaj. Dopóki będziesz żyła, będę mógł spać spokojnie.
- Nie przejmuj się mną. Teraz czy za siedemdziesiąt lat... I tak umrę. Pytanie kto będzie pierwszy? Ostatnia osoba będzie miała najgorzej...
- Błagam... Nie umieraj teraz... - Uśmiechnęłam się.
- Przemyślę to.
- W takim razie nie pozostawiasz mi wyboru. Od dzisiaj będę obok ciebie cały czas. Nie zdołasz się ode mnie odgonić.
- Zobaczymy. Prawdopodobnie to ty pierwszy odpadniesz... - Nabijałam się. Zachciało mi się pić. Podparłam się dwoma rękoma i usiadłam. Łokcie bolały mnie tylko trochę. Jak to możliwe, że po spadnięciu z takiej wysokości nic mi nie jest? Doprawdy... Nieudacznik ze mnie...
EunHyuk postanowił zabrać mnie na spacer. Chciał jeszcze coś zabrać ze swojego pokoju. Weszliśmy do apartamentu 1470. Usiadłam na łóżku i czekałam na wokalistę. Nagle do środka wszedł HeeChul. Odwróciłam od niego wzrok. Został totalnie zignorowany. Zastanawiało mnie, czy wiedział... Spojrzałam na Hyukjae. Napisałam mu SMS.
Wie? Powiedziałeś mu?
Chłopak odczytał wiadomość i pokiwał głową. Zerknęłam na Chulie'go. Nie przejmował się moją obecnością. Do wnętrza apartamentu wpadł SiWon. Ukląkł obok siedzącego HeeChula i położył głowę na jego kolanach. Z całych sił starałam się ich ignorować, ale byłam chorobliwie ciekawa co się dzieje.
- Boli mnie nadgarstek... Całą noc pisałem tekst nowej piosenki.. - Zaśmiałam się i odchrząknęłam. Dupek.
- Pokaż. - Tancerz oplótł dłoń przyjaciela długimi palcami. Przyłożył ją do ust. Krew się we mnie zagotowała.
Chuj.
Skurwiel.
Idiota.
Ćpun.
Miałam nieodpartą ochotę rzucić się na ich dwójkę z pięściami. "EunHyuk, wracaj już bo nie wytrzymam." Kilka sekund później chłopak zjawił się w pokoju, jakby umiał czytać w moich myślach.
- Chodźmy. - Uśmiechnął się do mnie. Spojrzał na parę naprzeciwko nas. Zrobił zniesmaczoną minę, złapał mnie za rękę i zaciągnął do wyjścia. Pozostali członkowie zespołu odprowadzili nas wzrokiem do samego progu dziwiąc się na ten widok.
- Szybko potrafisz się pocieszyć. - Burknął HeeChul, kiedy już mieliśmy wyjść.
- Ja się nie pocieszam. Ja się utrzymuję przy życiu. - Hyukjae stanął. Odwrócił się do tyłu. Podszedł do dwójki. Chwycił Chulie za szmaty i podprowadził go przede mnie.
- Uderz go. - Powiedział zniżonym, wkurwionym tonem.
- Co?
- Walnij go, o jak nie, to ja to zrobię!
- EunHyuk...- Stałam oniemiała. Przyglądałam się zdziwiona poczynaniom blondyna. Hyukjae jedną ręką trzymał przerażonego HeeChula, a drugą mierzył się do ciosu. SiWon zerwał się i chciał pomóc ukochanemu, jednak EunHyuk zdążył kopnąć go z całej siły w przyrodzenie. Blondyn spojrzał na mnie.
- Ostatnia szansa. Uderzysz go? - Pokręciłam głową. HeeChul spojrzał na mnie przerażony wzrokiem błagając o litość. - Odwróć się. Wiem, że chciałabyś widzieć jak cierpi, ale jednak wolałbym... - Hyukjae wziął zamach. Wedle jego rozkazu ścisnęłam oczy i odwróciłam głowę. - Idziemy. - Nadal nie otworzyłam oczu. Nieoczekiwanie po moim poliku spłynął kryształ pozostawiając za sobą migocącą ścieżkę. - Dlaczego płaczesz? - Nie odpowiedziałam. EynHyuk złapał mnie w pasie i poprowadził do windy. Weszliśmy do środka. Objął mnie od tyłu i splótł ręce na brzuchu. Czułam jak jego ręce się trzęsą. Otworzyłam oczy. Miał na palcach resztki krwi. Zasłoniłam usta dłonią. Ukucnęłam ściskając w pięściach włosy.
- Dlaczego to zrobiłeś...?
- On już więcej cię nie zrani... Nie pozwolę mu na to...
______________________________________________________________
Z tego miejsca pozdrawiam Eru i Natalię, które się właśnie bawią na koncercie CN Blue w Londynie :> Mam nadzieję, że jeszcze żyją xD
______________________________________________________________
Z tego miejsca pozdrawiam Eru i Natalię, które się właśnie bawią na koncercie CN Blue w Londynie :> Mam nadzieję, że jeszcze żyją xD
nie kracz, bo wykraczesz. I hate HeeChul. I love EynHyuk. Tyle w tej sprawie.
OdpowiedzUsuńTenshi, zapierdalasz równo i dokładnie :O W jednym rozdziale jest tak dużo info i tak mało tekstu .. xD
i jak to się mówi: WE NEED MORE ^-^
Dziękuję za pozdrowienia <3 Przeżyłam i idę czytać dalej, bo kocham to co czytam <3 <3 <3
OdpowiedzUsuń