EunHyuk!!
Minął kolejny tydzień. Iseul skutecznie unika HeeChul'a. Nawet czasem się do mnie uśmiecha bez powodu. Chulie non stop się na nią wkurza. Stało się to dla wszystkich normalne. Jednak tego dnia... wszystko było jakieś nieswoje. Rano wszyscy byli w swoich łóżkach. Spaliśmy do południa całą trójką. Kiedy zadzwonił budzik każdy leniwie się ubierał. HeeChul nie poleciał pod drzwi Iseul żeby ją spotkać, jak to zwykł robić codziennie o wczesnej porze. Razem zeszliśmy na śniadanie. Stolik w kącie był pusty. Czyżby coś się stało? Chyba tylko mnie to obchodziło. Zjedliśmy kanapki, popiliśmy ciepłym kakaem. Chulie wydawał się być zdołowany. Wyszedł wcześniej razem z SiWon'em. Po kilku minutach powoli wstałem, wciąż przyglądając się pustemu miejscu, zastanawiając się, gdzie podziała się kobieta, która je zarezerwowała?
Wróciłem do pokoju tak cicho, że chłopacy mnie nie zauważyli.
- Wciąż cię kocham. - Wonnie był bardzo poważny.
- Wiem.
- Wróć do mnie.
- Nie mogę.
- Przez nią?
- Nie.
- Więc dlaczego?
- To moja wina. Przepraszam.
- Za co?
- Chyba niechcący się w niej zakochałem...
- Mogę to zmienić.
- Nie jestem pewien...
- Spróbujmy... - SiWon przybliżył się do mniejszego i pocałował go. Odchylił się i spojrzał na przyjaciela. - Poczułeś coś? - Chulie smutno pokręcił głową.
- Już za późno. Przepraszam... - Wyszedłem z apartamentu. Chwyciłem za telefon i poszedłem w stronę wyjścia.
- Tak, słucham? - Odezwał się zachrypnięty głos.
- Iseul? Gdzie jesteś?
- Oh! Cześć! Ja? Teraz chodzę po mieście... Postanowiłam wyjść bez słowa na cały dzień. Przynajmniej przez chwilę mogę uwolnić się od niego...
- Tak? To dobrze... Już się bałem, że coś się stało...
- A co miałoby się stać? - Zaśmiała się nerwowo.
- Iseul? Ale na pewno jest w porządku?
- Tak! Nie musisz się martwić. Muszę kończyć!
- Hej! Zaczekaj! Gdzie jesteś?!
- Pa! - Rozłączyła się. Próbowałem się dobić do niej kilka razy, niestety nieskutecznie. Pobiegłem do pokoju. Z impetem otworzyłem drzwi. Wonnie wyraźnie próbował przywrócić dawną miłość HeeChul'a do porządku leżąc na nim i obdzierając go z ubrań. Podszedłem do nich chwiejnym krokiem. Moje nogi chciały biec. Pomimo, że nie wiedziały gdzie, wyrywały się przed siebie.
- Chulie... - Jęknąłem. - Co się stało z Iseul?
- Nie chcę o niej mówić. - Odwrócił się do ściany.
- Zrobiłeś jej coś? - Już chciałem rzucić się do gardła brunetowi, ale SiWon mnie zatrzymał.
- Przestań. - Powiedział spokojnie Wonnie i przeniósł wzrok na mniejszego. - Co z nią? Coś się jej stało? - Musiał cierpieć wypytując się o dziewczynę.
- Nie chcę o tym mówić.
- Kim HeeChul! - Krzyknął głośno zdenerwowany chłopak.
- Oj już dobrze! Pokłóciliśmy się! Pasuje?!
- Ale nie rozumiem... - Coś nie dawało mi spokoju. - Przecież zawsze ją przepraszałeś i ją nachodziłeś. Co się stało?
- Ona... - Po policzku małego spłynęła łza. - Nie dziwi się, że się na mnie wkurzyła...
- Gdzie teraz jest?
- Nie wiem... Przepraszam.
- I jak ją teraz znajdziemy? Mówiła mi, że wyszła na miasto. Może być dosłownie wszędzie.
- A recepcja? - Zaświtało Chuliemu.
- Racja! - Nie czekając na nic wybiegłem, żeby dowiedzieć się gdzie jest Iseul.
Ale...
Jak to??
Co się stało?
Dlaczego jest w szpitalu?
Pod wpływem impulsu popędziłem do taksówki. W ostatniej chwili dogonił mnie HeeChul.
Pojechaliśmy.
- Tak? To dobrze... Już się bałem, że coś się stało...
- A co miałoby się stać? - Zaśmiała się nerwowo.
- Iseul? Ale na pewno jest w porządku?
- Tak! Nie musisz się martwić. Muszę kończyć!
- Hej! Zaczekaj! Gdzie jesteś?!
- Pa! - Rozłączyła się. Próbowałem się dobić do niej kilka razy, niestety nieskutecznie. Pobiegłem do pokoju. Z impetem otworzyłem drzwi. Wonnie wyraźnie próbował przywrócić dawną miłość HeeChul'a do porządku leżąc na nim i obdzierając go z ubrań. Podszedłem do nich chwiejnym krokiem. Moje nogi chciały biec. Pomimo, że nie wiedziały gdzie, wyrywały się przed siebie.
- Chulie... - Jęknąłem. - Co się stało z Iseul?
- Nie chcę o niej mówić. - Odwrócił się do ściany.
- Zrobiłeś jej coś? - Już chciałem rzucić się do gardła brunetowi, ale SiWon mnie zatrzymał.
- Przestań. - Powiedział spokojnie Wonnie i przeniósł wzrok na mniejszego. - Co z nią? Coś się jej stało? - Musiał cierpieć wypytując się o dziewczynę.
- Nie chcę o tym mówić.
- Kim HeeChul! - Krzyknął głośno zdenerwowany chłopak.
- Oj już dobrze! Pokłóciliśmy się! Pasuje?!
- Ale nie rozumiem... - Coś nie dawało mi spokoju. - Przecież zawsze ją przepraszałeś i ją nachodziłeś. Co się stało?
- Ona... - Po policzku małego spłynęła łza. - Nie dziwi się, że się na mnie wkurzyła...
- Gdzie teraz jest?
- Nie wiem... Przepraszam.
- I jak ją teraz znajdziemy? Mówiła mi, że wyszła na miasto. Może być dosłownie wszędzie.
- A recepcja? - Zaświtało Chuliemu.
- Racja! - Nie czekając na nic wybiegłem, żeby dowiedzieć się gdzie jest Iseul.
Ale...
Jak to??
Co się stało?
Dlaczego jest w szpitalu?
Pod wpływem impulsu popędziłem do taksówki. W ostatniej chwili dogonił mnie HeeChul.
Pojechaliśmy.
Mam nadzieję, że nic jej nie jest.
Jeśli coś się stało, to chyba się zabiję...
Q_Q znowu szpital! to staje się u Ciebie bardzo częstym punktem opowiadania :D
OdpowiedzUsuńpisz częściej jako EunHyuk <3 i żeby dużo uczuć było widać ^_^ i żeby Ciula koń kopnął -_- xD
dłuższe części pisz!!!! bo się za szybko kończą T_T
umieram na brak YB i fb i ff >.<
ale pisz już..
dodaj zaraz..
bo ja chcę coś czytać ;____;
przypomniał mi się Siwon w Rockstar
' Oh My God.. I'm So Hot..' xD
Siwon-gej na Ciulululu :D
dobra, nie słuchaj (czytaj) mnie x.x