środa, 19 września 2012

Rozdział 4.

Biegłam, biegłam i biegłam. Na czole pojawiły się pierwsze krople potu. Przyspieszone bicie serca. Nie dam już rady. Zatrzymałam się. EunHyuk niestety do mnie dołączył.
- Dlaczego uciekałaś? - Zapytał zdyszany.
- To chyba normalne...
- Więc celowo nas unikałaś? Tak myślałem...
- Dziwisz się mi? - Stałam pochylona połykając kolejne hausty powietrza.
- Przepraszam. - Powiedział krótko i usiadł na ziemi. - Ja... nie wiem co mnie opętało... Z jakiegoś powodu... nie potrafiłem się oprzeć...
- Nie powinieneś więcej tulić dziewczyny bez jej zgody...
- Wiem. Przepraszam.
- Już raz to zrobiłeś. Wytarczy.
- Będę cię przepraszał dopóki mi nie wybaczysz.
- Ale ja ci wybaczam!
- Serio? - Był w szoku.
- Tak... Dlaczego tak cię to dziwi?
- Bo Koreanki potrafią się bardzo długo gniewać o takie błahostki. Dziękuję Iseul!! - Podskoczył do mnie i objął mnie wbrew mojej woli. Mocno go od siebie odepchnęłam. Teraz byłam już zła. Chłopak stanął obok mnie z głową zwieszoną w dół. - Przepraszam. Znów się zapomniałem. - Niemal wyszeptał i odwrócił się. Przyłożył rękę do twarzy. Czyżby płakał? Nic nie widziałam... Zrobiło mi się go szkoda... - To może tak... Zjemy dzisiaj w czwórkę kolację na mieście?
- Serio? - Odpowiedział niepewnie.
- Tak. A dlaczego nie?
- Nadal chcesz mnie widzieć?
- Przecież to nie jakaś zbrodnia. Po prostu musisz nad sobą panować...
- Dobrze! To ja lecę po resztę! - Odwrócił się do mnie przodem. Policzki wciąż miał mokre. Czyli jednak płakał...
- Zaczekaj. - Wytarłam resztki. Hyukjae zdawał się być zdumiony.- Coś nie tak?
- Nie... W porządku. - Poszedł w stronę hotelu, a ja zamówiłam taksówkę.
 SiWon siedział nie odzywając się nawet słowem. HeeChul od czasu do czasu nerwowo na mnie zerkał. EunHyuk'owi morda się nie zamykała. Zastanawiałam się co im siedzi w głowach. Co myśli o mnie Chulie po ostatnim wydarzeniu? Pewnie mu teraz nieswojo. Ja z resztą też nie czuję się komfortowo.
 Wróciliśmy do hotelu. Zostałam w tyle razem z HeeChul'em.
- Przejdziemy się gdzieś? Gwiazdy świecą dzisiaj bardzo jasno... - Zapytał się. Byłam w ciężkim szoku. Więc dlatego tak dziwnie się zachowywał na kolacji? Chce mi coś powiedzieć? Poszliśmy wzdłuż plaży, dotarliśmy do ogrodu. Usiedliśmy na ławce i zaczęła się konkretna rozmowa. - Miałaś już kiedyś kogoś? - Już chyba nic nie dzisiaj nie zaskoczy.
- Szczerze mówiąc nie miałam wielkiego powodzenia u mężczyzn... - Uśmiechnął się.
- A ja unikałem kobiet, żeby nie robić afery wokół wytwórni. Widzę, że obydwoje jesteśmy niedoświadczeni. Ale nie rozumiem, jak inni chłopacy mogli przejść obok ciebie obojętnie.
- Bez przesady...
- Jak to? Nie uważasz siebie za kogoś wyjątkowego?
- Każdy jest wyjątkowy ale jednak... Ja jakoś specjalnie nie wyróżniam się z tłumu. Jestem taka... Przeciętna.
- Od razu zauważyłbym cię w tłumie więc nie gadaj takich głupot.
- Ale to wc...- Chciałam skończyć, ale przerwał mi nieoczekiwany pocałunek. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Ręce dygotały jak źdźbła trawy podczas wichury. Czy on szalał?
 W nieokreślony bliżej sposób znaleźliśmy się w moim pokoju. Byliśmy sami. Usiadłam na tapczanie i sięgnęłam po pilot do telewizora, kiedy chłopak znienacka wziął mnie na ręce i położył na łóżku.
- Pragnę ciebie dzisiaj tak bardzo... że nie potrafię się opanować... - Chwycił za dekolt od mojej bluzki i rozciągnął do ku dołowi. - Nie odpędzisz się teraz ode mnie. - Leżałam nieruchomo. Jeszcze nie do końca wiedziałam co się właśnie dzieje. HeeChul łapczywie obdarł naszą dwójkę z ubrań i zgasił światło. Jego język docierał praktycznie wszędzie. Poczułam jak powoli wsuwa się... Aaa.... Syknął. Było mu dobrze. Widziałam to nawet w ciemnościach. Czułam jakby coś miało mnie rozerwać od środka. Wyginałam się we wszystkie strony. A on tylko przyspieszał. Przód, tył, przód, tył, przód... Już dosyć. Starczy. Nie chciał przestać. Miałam w oczach łzy. To tak bardzo bolało... Nagle się zatrzymał. Wciągnął go... Zabrudził podłogę. Spojrzał na mnie.
- Jak się czujesz?- Nie odezwałam się. - Hej! - Szturchnął mnie. Nadal brak odpowiedzi. - Zamierzasz tak teraz milczeć? Zrobiliśmy TO. Jesteśmy teraz ze sobą w pewnym sensie bliżej... - Przysunął się do mnie i penetrował moją twarz zimnymi palcami. - Powiedz mi... Jesteś we mnie zakochana. Mam rację?
- Nie.. - Szepnęłam z trudem maskując załamywane litery słowa. Chłopak zaczął się śmiać.
- Więc spałaś z kimś, kogo nie kochasz? Jaki to ma sens?
- Nie wiem... - Zapanowała cisza. Nawet nie poczułam kiedy zasnęłam. Rano n nadal u mnie był. Poranne światło oblało jego promienistą twarz. Jesteś szczęśliwy? W sumie to może i masz rację. Może i jestem w tobie zakochana ale się o tym nie dowiesz. W końcu zostało tylko półtora miesiąca...

3 komentarze: