niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 20.


- Wiedziałeś?
- Po przyjeździe powiedział praktycznie każdemu... Poza tobą.
- Ale... Dlaczego?
- Chciał cię chronić. Starał się wszystko zataić, ale w końcu doszedł do wniosku, że to nie ma sensu, bo i tak się o tym dowiesz.
- Nie rozumiem jednej rzeczy... Dlaczego mi to mówisz?
- Nie możemy się wiecznie nienawidzić.Jak nadal będziemy się kłócić, nie będzie mógł wyjechać spokojnie.
- SiWon... Ty na prawdę go kochasz.
- Tak. Ale wybrał ciebie, więc bądź wyrozumiała. Pogodziłem się już z nim. Uszanowałem tą decyzję, ale nie pozwolę, żebyś go zraniła.
- Kto tu kogo rani?
- Nie tylko ty cierpisz. Zacznij myśleć trochę o innych.
- Ale mimo wszystko.. Zostawia nas na dwa lata.
- Jesteś za bardzo zmęczona, żeby tak intensywnie o tym myśleć. Idź już spać.
- Dziękuję. - Skinęłam głową i przytuliłam chłopaka. Ten zszokowany siedział nieruchomo i czekał, aż zniknę za drzwiami swojego pokoju.
 HeeChul siedział przy oknie. Światła przejeżdżających samochodów odbijały się od jego skóry.  Księżyc jasno świecił, jeszcze mocniej naświetlając pokój. Usiadłam na łóżku.
- Wciąż czekam, aż powiesz, że to tylko głupi żart. Albo przynajmniej, że obudzę się z tego koszmaru leżąc obok ciebie na plaży.
- Niestety, rzeczywistość bywa bolesna. Jestem bezradny. Nie chcę cię zostawiać, ale... nie mam wyjścia...
- Heenim, ja... - I znów to samo. Te dwa słowa za żadne skarby nie chciały wydostać się z moich płuc.

Kocham cię

Z całych sił starałam się to wykrzyczeć. Rezultaty były... Właściwie to nie było rezultatów. Żadnych. 
 Stanęłam naprzeciw chłopaka. 
- Nie chcę, żebyś wyjeżdżał. Ale skoro jesteś bez wyjścia, to nie oglądaj się za mną i spełniaj swoje obowiązki. - Uśmiechnęłam się ukrywając wybuchający we mnie smutek. Czułam się jakby ktoś zainstalował bomby w całym moim ciele i w jednej chwili wszystkie wysadził razem ze mną. Chciałam zniknąć razem z nim na te dwa lata. Lub zapaść w stan hibernacji na cały ten okres. Nie wyobrażałam sobie życia bez Heenim'a. Nie wyobrażałam sobie nic.

Nie chcę żyć w przyszłości, w której nie ma ciebie.

Nad rankiem zastałam HeeChul'a, który ciąż był przyklejony do szyby. 
- Nie spałeś? - Usiadłam. Milczał. - To tak jak ja. Wciąż myślę, czy to na prawdę ... - Nie skończyłam, ponieważ w moim gardle powstała klucha, która nie pozwalała mi na swobodne rozmawianie. 
- Już czas. - Podniósł się. Przez cały czas nie odwracał się do mnie twarzą. Starał się wszystko przede mną ukryć. 
- Zaraz wyjeżdżamy. - Wpadł do naszego pokoju EunHyuk. 
- Ty też...? - Znów zaczęłam płakać. - Nie wierzę w to, że mnie zostawiacie. 
- Ale ... Iseul...  - Spojrzał na mnie. - Nie płacz. Proszę! Bo ja też zaraz... - Zakrył usta dłonią, gdy dojrzał twarz Chulie. Nie wiedziałam co się dzieje. - HeeChul... - Jękną, rzucił torby na ziemię i rzucił się na szyję przyjaciela. Przyglądałam się, jak wbijali palce w swoje szczupłe sylwetki. Heenim zaczął się dusić. Wtedy do mnie dotarło, że płakał całą noc. A ja głupia nic nie zrobiłam... 
- HeeChul.... Przepraszam. - Skuliłam się i kurczowo ściskałam brzuch, który zaczął niesamowicie mnie boleć. Chłopak podszedł do mnie i mocno chwycił za ramiona. Spojrzał mi prosto w zapłakane oczy. Byłam panicznie przerażona. - Heenim... Mój Heenim. - Odgarnęłam włosy z twarzy wokalisty. 
- Kocham cię. - Przeszył mnie dreszcz. HeeChul zbliżył się do mnie i złożył na moich ustach czuły pocałunek, po czym wstał, złapał za torbę i wyszedł. Wybiegłam za nim i ścisnęłam go w pasie. 
- NIE! NIE! NIE! Nie puszczę cię!! 
- Iseul. - Burknął SiWon. - Spoważniej. 
- Ale... Ale ja..
- Chodź. - Umięśniony mężczyzna złapał mnie i zaciągnął do kuchni. Wyrywałam się z całych sił. Chciałam widzieć Chulie, dopóki mogłam.
- Puszczaj! SIWON!!! - Piszczałam. Cały zespół przyglądał się mi ze współczuciem. Nie obchodziło mnie nic. Chciałam po prostu zostać. Zostać przy nim.

1 komentarz:

  1. Mówiłaś, ze nie dobre i kiepskie.. Bardzo mi się podoba <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń